Międzynarodowej Konferencji Logopedycznej – Zaburzenia płynności mowy – teoria i praktyka

Choć od Międzynarodowej Konferencji Logopedycznej – Zaburzenia płynności mowy – teoria i praktyka – upłynął już miesiąc, ja nie potrafię o niej ani przestać mówić ani myśleć.
Rodzina twierdzi, że żyję wyłącznie w „ swoim świecie” i jest w tym chyba coś z prawdy.
Niezwykłe wrażenie zrobiło na mnie wystąpienie Bennyego Ravida, honorowego przewodniczącego Ambi – Izraelskiego Stowarzyszenia Osób Jąkających się.
Benny jest założycielem Ambi, któremu przewodniczył przez 16 lat. Przez 4 lata szefował także Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Osób Jąkających się ( International Stuttering Association ) .
Benny prowadzi nadal wiele różnych projektów: grupę wsparcia, grupy terapeutyczne i wiele innych.
W Katowicach, w pierwszym dniu konferencji, Benny poprowadził wykład, którego tytuł niektórym może się wydać trudny do zrozumienia, a brzmiał on „ Jąkanie to także możliwości”.\
Benny mówił o tym na przykładzie swojej osoby. Myślę, że dla wielu słuchających go osób, to że jąkanie może stać inspiracją do wielu dobrych rzeczy, nie było oczywiste.

jąkanie to także możliwość

Mnie Benny zaczarował. Chociaż nigdy nie byłam osobą, która się jąka, poczułam, że o jąkaniu : on i ja , myślimy bardzo podobnie.
Benny przytoczył słowa Pata Grove, z którym kiedyś zetknął go los: „ Twoim problemem nie jest jąkanie, tylko to co z nim zrobisz, w jaki sposób do niego podejdziesz – może stać się dla ciebie problemem albo szansą„.
Benny swoją nadal wykorzystuje. O jego barwnym pełnym wyzwań, sukcesów, spotkań z ludźmi życiu, mogłabym słuchać godzinami. Jestem zaszczycona, że poznałam go osobiście.
Dziękuję Benny.

Światowy Dzień Świadomości Jąkania

Tegoroczny Światowy Dzień Świadomości Jąkania będzie w tym roku obchodzony pod hasłem : Jąkanie. Duma. Szacunek. Uznanie. Godność.
Niestety nawet Wikipedia nie ustrzegła się bardzo poważnego błędu. Otóż „International Stuttering Awareness Day” został tam przetłumaczony jako „Światowy Dzień Jąkających się”.

miedzynarodowa konferencja logopedyczna

Gdyby tylko chodziło o słowa, problemu by nie było. Jeżeli nie znacie tłumaczenia słowa „awareness” to zerknijcie do słownika (=>świadomość) . Też się dziwicie? I pewnie teraz rozumiecie, dlaczego błędne tłumaczenie istotnie wypacza sens tego święta.
A Dzień ten został ustanowiony po to (pisałam już o tym na moim blogu), by zmieniać stereotypy dotyczące osób jąkających się, dzielić się wiedzą na temat jąkania, bo wiadomo nie od dziś, że im więcej o czymś wiemy, tym lepiej to rozumiemy i sensownie działamy.
W tym roku mam ochotę mocno „poświętować”, bo nadal widzę, że jeszcze dużo pracy do wykonania.

Katowice

Jeśli coś odbywa się po raz kolejny, a było dobre, z jednej strony istnieje obawa, że stanie się rozczarowaniem, nostalgicznym wspomnieniem swojego pierwowzoru, a z drugiej pojawia się nadzieja, że będzie to jeszcze lepsze.

I Międzynarodowa Konferencja Logopedyczna: Zaburzenia Płynności Mowy – Teoria i Praktyka odbyła się w 2014 na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Miałam przyjemność w niej uczestniczyć. Kiedy wydarzeniu towarzyszą emocje, pamięta się każdy szczegół, ale najważniejsze było wzruszenie, że dożyłam czasów w których taka konferencja odbywa się w Polsce.

II Międzynarodowa Konferencja Logopedyczna: Zaburzenia Płynności Mowy – Teoria i Praktyka powtórzyła swój sukces. Odwiedzili ją wspaniali naukowcy i zarazem klinicyści: profesor Florence L.Myers, Izabella K.Reichel, profesor Martine Vanryckeghem i wielu innych. Konferencję poprzedziły warsztaty poprowadzone przez dr Katarzynę Węsierską: „Palin PCI – Terapia Interakcyjna Rodzic- Dziecko dla jąkających się dzieci”, a po jej zakończeniu mieliśmy jeszcze okazję uczestniczyć w warsztacie Jane Harley z Centrum im. Michaela Palina w Londynie „Terapia jąkania dzieci w wieku szkolnym”.

miedzynarodowa konferencja logopedyczna

Podczas jednego ze śniadań profesor Vanryckeghem dosiadła się do mojego stolika. Kiedy zbliżała się godzina, o której należało wyjść z hotelu, by nie spóźnić się na otwarcie konferencji, pani profesor powiedziała : „Jestem spokojna, Kasia (dr Katarzyna Węsierska) jest organizatorem, więc wszystko będzie perfekcyjnie przygotowane”, co również i dla mnie było oczywistością.
Atmosfera była niezapomniana, zarówno na warsztatach, wykładach, w kuluarach, jak i w trakcie wieczornych pozakuluarowych spotkań, w których zawieraliśmy przyjaźnie na wiele lat.
Szukam zawsze mocnych stron, jednak o jednym malutkim minusie muszę wspomnieć. Jedzenie i przekąski na konferencji były zbyt smaczne i od jutra będę musiała ciężko pracować w swoim klubie sportowym nad zrzuceniem nadprogramowych kilogramów.
Wyjdzie mi to pewnie na dobre, a endorfiny i inne cudowne substancje, które się wówczas wydzielają pozwolą mi troszkę zapomnieć o tęsknocie do tamtych dni, która towarzyszy mi od powrotu do domu.

Co ma wspólnego Oskar z jąkaniem?

Co ma wspólnego Oskar z jąkaniem?
Czy może ktoś z was słyszał o tym, że tegorocznym zdobywcą Oskara w kategorii krótki metraż został film pt. „Stutterer”?
Pewnie słyszeli o tym nieliczni, a informacja o tym wspaniałym fakcie utonęła w morzu zachwytów na skądinąd doskonałym Leonardo di Caprio, który dostał w końcu nagrodę, która należała mu się od wielu lat.

Oskar Stutterer

Ten krótki film portretuje mężczyznę, który jest osobą, która się jąka. Więcej nie powiem, zależy mi abyście poświęcili 12 minut i sami go obejrzeli. Scenarzystą i reżyserem filmu jest Benjamin Cleary.
Co sam autor powiedział o filmie? Inspiracją była obserwacja pewnego mężczyzny, który radził sobie lepiej lub gorzej bezpośrednio z kimś rozmawiając, ale dla którego dramatycznie trudne były rozmowy telefoniczne, podczas których dysponował wyłącznie swoim głosem. To poruszyło wrażliwość Benjamina. Zaczął się zastanawiać nad tym, jak może wyglądać życie osoby, która się jąka we współczesnym świecie.
Odtwórca głównej roli Matthew Needhan prywatnie nie jest osobą, która się jąka. Jednak bohater przez niego kreowany pozwala nam poznać osobiste doświadczenie osoby, która się jąka, tego co myśli, jak czuje. Portretuje mały fragment z jej życia, ułatwiając jego zrozumienie.
Zainteresowanych odsyłam do Youtuba.

Odczulamy jąkanie

Gdyby jąkanie było tylko tym, co widzimy i słyszymy, czyli powtórzeniem dźwięków, sylab, przedłużeniem dźwięków, to wystarczyłoby by, żeby terapia jąkania polegała na nauce technik poprawiających zaburzoną płynność. Niestety natura jąkania jest dużo bardziej złożona. Jąkanie może się wiązać z wieloma negatywnymi konsekwencjami dla osoby, która się jąka, a
dotyczą one uczuć, emocji, postaw, poczucia własnej wartości, co może ograniczać społeczne funkcjonowanie.

Odczulamy jąkanie

Wielu z tych rzeczy można by uniknąć, gdyby stosunek otoczenia, a szerzej społeczna świadomość na temat jąkania była odpowiednia. Światowy Dzień Świadomości Jąkania obchodzony corocznie w dniu 22 października to stanowczo za mało, więc bardzo cieszy mnie fakt, że jest coraz więcej konferencji poświęconych jąkaniu i innym zaburzeniom płynności mowy. Na początku marca odbyła się w Warszawie konferencja pt. „Odczulamy Jąkanie”. Zorganizowali ją studenci i przyznać trzeba, ze organizacja była na medal. Mnie osobiście ten tytuł zachwycił, ponieważ w trakcie Europejskiej Klinicznej Specjalizacji Zaburzeń Płynności Mowy którą właśnie robię – wielokrotnie rozmawialiśmy o ODCZULANIU JĄKANIA. Nasza konkluzja była jedna – należy odczulać zarówno osobę, która się jąka, (co dużo częściej jako terapeuci jąkania robimy), jak i jej otoczenie bliższe i dalsze (niestety tego nie robimy moim zdaniem wystarczająco dużo ), czyli uczyć, pokazywać, że niepłynność może czasami towarzyszyć mówieniu i jest OK! Wykład otwarcia poprowadziła dr Katarzyna Węsierska, która powiedziała wiele istotnych rzeczy na temat zmiany postaw wobec jąkania. To proces długi lecz w moim przekonaniu najważniejszy. Jest wiele do zrobienia. Cieszę się bardzo, ze mogłam być małą częścią tego przedsięwzięcia. Na zaproszenie organizatorów poprowadziłam warsztat na temat wieloaspektowej diagnozy małego dziecka, które się jąka.
To była bardzo udana sobota :).

Terapia / trening?

Wczoraj, zupełnie przypadkowo, bo zwykle na telewizję szkoda mi czasu, zobaczyłam fragment reportażu (reportaże każdej maści uwielbiam), o pewnym starszym Panu, który od kilkunastu lat praktykuje systematyczne i intensywne ćwiczenia fizyczne, czego efektem jest doskonałe samopoczucie zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
To, co zobaczyłam, bardzo poprawiło moje samopoczucie, bo od lat pracuję nad moją sprawnością ruchową, która, jak zapewne wiecie, jest od niedawna podstawą nowej piramidy żywieniowej zaproponowanej przez Światową Organizację Zdrowia, na równi z boskim napojem jakim jest …. kawa!
Zapytacie, jak się to ma do pracy z małym dzieckiem, które się jąka.
Sprawa jest poważna. Ci z nas, którzy mają ciągoty, by wiele spraw rozwiązywać intensywnym, systematycznym treningiem, podobny mechanizm stosują do swoich małych podopiecznych, głęboko wierząc, że wszystko da się wytrenować odpowiednio dobranymi intensywnymi ćwiczeniami.
Często widzę to w moim gabinecie i powiem szczerze, że choć taka postawa prywatnie nie jest mi obca (zgodnie z moim temperamentem), jako terapeuta nie mogę się z nią zgodzić.

terapia nie trening

Jak się więc ustrzec przed nadmiernym eksploatowaniem naszego dziecka, presją fizyczną i psychiczną, która może okazać się dla niego nie do zniesienia?
Proszę, pamiętajcie, że praca z małym jąkającym się dzieckiem i jego rodziną, to proces oparty o dobrą współpracę między całą rodziną i terapeutą. Proces, nie trening. Proces którego beneficjentami mają być zarówno rodzice, jak i dziecko. Proces, a więc coś co trwa, mobilizuje do dyskusji, refleksji, decyzji. Powoduje nie tylko zmiany w sposobie komunikacji, ale rozwiązuje wiele pozornie nie związanych z poprawą umiejętności komunikacyjnych naszego dziecka spraw.
Wymaga respektowania potrzeb dziecka, jego priorytetów, temperamentu – wszystkiego, co wydawać by się mogło przeszkadza w sprawnym osiągnięciu naszych oczekiwań.
Rodzicielstwo to ciężki kawałek chleba, ale nie da się zaprzeczyć, że również i w tym wypadku bardzo twórczy, niosący znacznie więcej korzyści, niż moglibyście się spodziewać.

Małe szczęścia

Dzisiaj nic o jąkaniu, choć tak naprawdę od pewnego czasu w związku z rozpoczętą specjalizacją ( European Clinical Specialization Course in Fluency Disorders) nie mogę myśleć o niczym innym, bo nawet normalne lektury musiałam zastąpić książkami i artykułami o jąkaniu.
Ale do rzeczy.

pomoc jąkaniu

Dzisiaj dzięki Świętemu Mikołajowi ( tak, tak bilet znalazłam 24 grudnia 2014 pod choinką) byłam w Filharmonii Narodowej na jednym z koncertów finałowych XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego Fryderyka Chopina. Grali kolejno : Eric Lu ze Stanów Zjednoczonych, Szymon Nehring z Polski i Georgijs Osokins z Łotwy, Wszyscy wybrali na finał koncert e-moll op.11 ( podobno nikt w dotychczasowej historii konkursu nie wygrał wybierając koncert f-moll op.21 ! ) . Jedno mogę wam powiedzieć – słuchanie trzy razy z rzędu tego samego utworu, ale naprawdę w innej interpretacji , to wielka frajda. Wśród nich był jeden z moich trzech faworytów. Może już dzisiaj słuchałam zwycięzcy 🙂

Dziękuje

Czy ja już kiedyś na moim blogu komuś dziękowałam? Jeśli nie, to nadarza się ku temu doskonała okazja. Dlaczego? Otóż w moje imieniny zostałam dosłownie zasypana serdecznymi życzeniami od moich pacjentów i ich rodzin. Byłam dumna i szczęśliwa, bo tak sobie myślałam, że chyba nie najgorzej wywiązuję się ze swoich obowiązków, skoro otacza mnie tyle dobra i serdeczności.

Szybko jednak przyszła refleksja, że to jednak nie sam miód, ale i przypomnienie o tym, że cały czas muszę się rozwijać i nad sobą pracować, bo jak często słyszałam w dzieciństwie ( wówczas strasznie mnie to wkurzało) „kto nie idzie do przodu – ten się cofa”.

Żeby więc sprostać stawianym mi zadaniom, już we wrześniu wraz z kilkunastoma koleżankami i kolegami z całej Europy, tak jak i ja doświadczonymi terapeutami jąkania, rozpoczynam roczny kurs certyfikacyjny. Chociaż miejsce, gdzie zaczynamy naszą formację (jest nią słoneczna Malta), kojarzy się albo z wakacjami albo przyjemnymi kursami językowymi) wiem, że lekko nie będzie. No cóż, jak powiedziała pewna krakowska blogerka pisząca o jąkaniu i nie tylko – „Chcecie pomóc – musicie być lepsi od nas. Dużo lepsi.Więcej wiedzieć o jąkaniu!” A więc praca, praca i praca.

dziękuję

Wznoszę więc toast, dziękując za wszystkie życzenia, które między innymi uczyniły dzień moich imienin tak szczęśliwym.

Czas

Typowy scenariusz. Małe dziecko zaczyna się jąkać. Kochający rodzice – czytają, szukają, pytają. W końcu przychodzą do terapeuty specjalizującego się w leczeniu jąkania.

Po wywiadzie, badaniu, diagnozie, omówieniu wielu istotnych kwestii, wyjaśnieniu wątpliwości, przedstawieniu terapii, rodzice są zazwyczaj odrobinę uspokojeni. Oczywiście myślę o tych rodzicach, u których poziom niepokoju związany z wystąpieniem u ich dziecka w proponowanej przeze mnie skali kwestionariusza wywiadu, wynosi 6-10 w skali od 1-10.

Już na samym początku przekazuję rodzicom podstawową informację o tym, że proces upłynnienia wymaga czasu i cierpliwości (no cóż, niestety tak jest). Przychodzi mi wówczas na myśl bardzo kolokwialne porównanie. Otóż mówię tu o wyciskarce soku (sama jestem fanką zielonych soków warzywnych). Po włożeniu warzyw i owoców do maszyny , produkt otrzymujemy natychmiast.

jąkanie wytrwałość

Terapię dziecka, zarówno bierną, jak i czynną prowadzimy przez krótszy bądź dłuższy czas. Trzeba włożyć dużo pracy, jednak efekty nie zawsze są widoczne od razu, czasem trzeba na nie dłużej poczekać, co, przyznam, wymaga nie tylko cierpliwości, ale i zaufania do terapeuty.

Gdy tego zabraknie, rodzice szukają pomocy u kolejnego specjalisty. Przychodzą do niego często w chwili, w której praca została wykonana i wystarczy spokojnie zaczekać na efekty. Jest więc często tak, że radość z płynnej mowy dziecka dzieli z rodzicami nie ten terapeuta, który razem z nimi nad nią z powodzeniem pracował.

To bardzo trudne chwile w pracy terapeuty, który nie zawsze widzi efekty swojej pracy. Jako osoba, która przygotowywała przyszłych logopedów do pracy, wiem, że zniechęca ich do pracy z osobami jąkającymi się i ich rodzinami.

No cóż, może to praca nie dla każdego?

Anna Szerszeńska – logopeda Warszawa

Nie dajmy sobie wcisnąć kitu!

Dawno zapomniałam już o misyjności radia i telewizji, ale ostatnia reklama z udziałem popularnej aktorki bardzo mnie poruszyła. Pewnie nie wszyscy ją widzieli albo słyszeli (pojawiała się zarówno w telewizji, jaki i w radiu), albo jeżeli widzieli to raczej, jak to zwykle z reklamami bywa, puścili mimo uszu. Mój mąż jednak wnikliwie się jej przysłuchał i mnie „zaalarmował”.

Zanim dokładnie opowiem, o czym traktuje owa reklama, stawiam następujące pytania: „Czy z pozoru niewinne reklamy telewizyjne mogą być szkodliwe?”

jąkanie u dzieci

Ale do rzeczy.
Historia jest następująca. Pewna mama zostawiła dzieci pod opieką koleżanki. Po powrocie zdziwiona pyta przyjaciółkę o to co zrobiła że jej dzieci są tak cicho, a ona sobie siedzi spokojnie. I dostaje taką oto odpowiedź : „Jeden ma bezpieczny internet, drugi super telewizję, wiem czego im trzeba”.
No i co myślicie? Bo mnie bardzo przeszkadza, że jako najlepszy sposób na zajęcie wolnego czasu dziecka, proponuje się internet i telewizję .

Znam wiele matek, także matek wielodzietnych i widzę w jaki sposób zajmują wolny czas swoich dzieci, unikając sadzania dzieci przed ekranami laptopów i telewizorów.

Wychodzą na spacery grają w gry planszowe , chodzą na zajęcia sportowe, na boiska, kupują książki albo wypożyczają je w fantastycznie wyposażonych bibliotekach (jestem ostatnio pod wrażeniem polskiego bibliotekarstwa) i między nami mówiąc, robią wszystko, aby ograniczyć kontakt ich dzieci z wyżej wspomnianymi urządzeniami. Z których korzystanie w małej ilości rzeczywiście może być rozwijające, ale w nadmiarze zakłóca harmonijny i wszechstronny rozwój.

Przed kilkoma miesiącami profesor z uniwersytetu w Oxfotrdzie opowiadał w telewzji SKY News o badaniach, które prowadził ze swoim zespołem. Badania pokazały, że ponad godzinny kontakt dziecka z ekranem jest dla niego szkodliwy.

Weźmy to sobie proszę do serca, zanim posadzimy nasze dziecko przed komputerem albo laptopem, żeby „mieć je z głowy”. Naprawdę, nie dajmy sobie wcisnąć kitu!