Wakacje zimowe w pełni. Siedzę na tarasie kawiarni i delektuje się kawą. Tu mnie trochę poniosło. Kawa nie jest najlepsza, za to miejsce i widoki tak. Długo milczałam, bo ubiegły rok odbywał się u mnie pod znakiem podróży i przeprowadzek, z którymi mam nadzieje koniec. Myślę tu oczywiście o przeprowadzkach (nawet nie wyobrażacie sobie ile się w życiu przeprowadzałam), podróżowanie jest bardzo miłe. Wiele nowych miejsc, a wiec i wielu ludzi. Spotkania przeradzały się w wielogodzinne biesiady, w czasie których prędzej czy później, przechodziliśmy do bardziej osobistych tematów. Pytano mnie, miedzy innymi, czym się zajmuje. Po reakcjach osób, które mnie pytały widzę, ze mój zawód zupełnie już spowszedniał. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale 10-15 lat temu trzeba było tłumaczyć, czym się logopeda zajmuje, a teraz każdy mniej więcej wie. No właśnie. Mniej czy więcej? Dopóki nic nam nie dolega ogólnie pojęcie o tym, co robimy w swojej pracy my logopedzi jest wystarczające. Gorzej, gdy skonfrontowani z konkretna zdrowotna sytuacja, nie uświadamiamy sobie, ze to właśnie logopeda lub neurologopeda jest ta osoba, która mogłaby nam najskuteczniej pomoc. Cieszę się więc, ze powstała niedawno fundacja „Chcę powiedzieć” wśród wielu celów postawiła sobie i ten, by informować, edukować, ze wiele problemów z mową da się leczyć i to w każdym wieku. Jestem całym sercem z ta inicjatywa, która jest tak bardzo potrzebna. Już najwyższy czas, aby logopeda przestał się kojarzyć jedynie z panią przy lustrze ćwiczącą właściwą wymowę, ale był postrzegany jako zawód wielospecjalistyczny zajmujący się szerokim spektrum zaburzeń mowy i języka, od niemowląt po osoby w podeszłym wieku. I tu dobra wiadomość. Jesteśmy szczęściarzami, od morza do Tatr mamy wielu wspaniałych fachowców. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy z ich pomocy skorzystać .