Co oznacza, że jest wśród nas niemało osób, które zmagają się, zmagały się, bądź będą w przyszłości zmagać się z tym problemem.
Niemało także i dlatego, że ów problem dotyka również najbliższych, którzy często współodczuwają i cierpią razem z nami.
Świadomie użyłam słowa zmaganie, gdyż dla tych, którzy podjęli walkę z tym zaburzeniem mowy, radość swobodnej komunikacji z drugim człowiekiem, jest zazwyczaj okupiona latami poszukiwań i ciężkiej pracy.
A
zazwyczaj zaczyna się bardzo wcześnie, już między 2-5 rokiem życia.
Na początku tej „sztafety“ zaangażowani są przede wszystkim opiekunowie.
Pytają, szukają, płaczą, obwiniają siebie, partnera, ślęczą godzinami przed ekranem komputera i często nie wiedzą od czego zacząć pomoc dziecku.
Często rady, które słyszą, wzajemnie się wykluczają.
Jedni mówią: „poczekaj, samo przejdzie“, inni pielgrzymują po różnych specjalistach, nielicznym udaje się trafić do kogoś, kto specjalizuje się w problematyce jąkania.
W konsekwencji wiele osób wychodzi z okresu dzieciństwa z jąkaniem.
A przecież może być inaczej. Nie czekajmy! Lepiej na wyrost skorzystać ze spotkania ze specjalistą, niż pozwolić jąkaniu z nami rosnąć!
Często słyszymy: lepiej zapobiegać niż leczyć, tak więc dobrze tę prostą prawdę wcielić w życie.