Spieszę pilnie wyjaśnić, o co chodzi.
Określenie „rodzinna” jest często używane w kontekście terapii jąkania. Zarówno jeżeli chodzi o osoby dorosłe, jak i dzieci.
To termin bardzo bogaty. Zakładający wsparcie, pomoc podyktowaną więzami rodzinnymi, wynikającą z głębokiego przekonania, że środowisko rodzinne stwarza dziecku najlepsze szanse na rozwój we wszystkich płaszczyznach. Jeżeli chodzi o małe dzieci są to najczęściej mama i tata (a także opiekunowie dziecka, dziadkowie). To oni, kierując się odpowiedzialnością i miłością pomagają dziecku (we wspólpracy ze specjalistą od terapii jakania) w drodze do swobodnego i płynnnego mówienia wolnego od jąkania.
Współpraca ta zakłada pełne partnerstwo. Rodzice, nie tylko dziecko, powinni czuć się w tej „drużynie“ swobodnie, dzieląc się swoimi uwagami, przemyśleniami. Powinni więc mieć do siebie zaufanie i szacunek. Jeżeli chodzi o pacjentów trochę starszych to pojęcie „ rodzinna” jeszcze bardziej się rozszerza. Często pomoc dają najbliższe im osoby: te związane i niezwiązane więzami krwi. google cloud . Z moich obserwacji wynika, że są to i starsza siostra i ojciec chrzestny i siostra mamy, chłopak, mąż, a nawet szef w pracy.
Przed laty uczyłam obcokrajowców- często szefów firm- języka polskiego. Wiedzieli, że zajmuję się leczeniem jąkania. Jeden z nich, kierujący dużym zespołem specjalistów IT poprosił mnie o to, bym pomogła jednemu z jego pracowników. Chłopak przyznał, że nikt nigdy nie udzielił mu takiego wsparcia, jak jego przełożony. Pomagałam też zakonnikowi, którego przełożeni zwrócili się do mnie o pomoc (nota bene przed kilkunastoma dniami byłam na jego święceniach zakonnych). Pracowałam z chłopakiem, którego wspierał były pracodawca, a obecnie bliski przyjaciel.
Nie wżne więc, kto pomaga. Ważne,aby podobnie jak to bywa w sytuacji pomocy małym dzieciom, gdzie dzieci, rodzice, terapeuta tworzą jeden zespół, także i w wypadku pacjentów trochę starszych nadawać na podobnych falach.