Żadne z moich dzieci nigdy się nie jąkało. Wielokrotnie próbowałam sobie wyobrazić, jak sama bym się czuła w takiej sytuacji i wyobraźni mi „nie starczało”, a mówiąc zupełnie serio, nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć naszych reakcji dopóki nie zostaniemy postawieni twarzą w twarz z problemem.
Jako logopeda zajmujący się jąkaniem spotykam się z różnymi rodzicelskimi reakcjami. Jednak o jednej, z którą spotkałam się zaledwie 3 tygodnie temu chciałabym teraz napisać.<
Po rozmowie telefonicznej z mamą chłopca, a następnie osobistej rozmowie z jego rodzicami i badaniu neurologopedycznym przekazałam rodzicom diagnozę (jąkanie) i przedstawiłam swoją wizję pracy z chłopcem, którą rodzice zaakceptowali. Rozpoczęliśmy więc serię spotkań. Przed jednym z nich (kiedy chłopiec był w toalecie) mama powiedziała: „Wie pani , dużo myślałam o moim synu w kontekście jąkania i doszłam do wniosku, że nie mam z tym żadnego problemu. Zrobię wszystko, by mu pomóc, będę z nim pracowała, tyle ile będzie potrzeba, ale wczoraj wyobraziłam sobie mojego syna, jako dorosłą już osobę jąkającą się i nie miałam żadnych negatywnych uczuć. Szczęściarz z tego chłopca.