Dla kogo zawód logopedy

Dla kogo zawód logopedy

zawod logopeda

Mój dziadek zawsze bardzo przeżywał czas matur. Pamiętam, że corocznie, gdy tylko zadania były podawane do powszechnej wiadomości, dziadek błyskawicznie je rozwiązywał. Z równym entuzjazmem rozwiązywał również testy egzaminów wstępnych na politechnikę oraz medycynę. To był dla dziadka szczególny czas. Chociaż dziadka od wielu lat już z nami nie ma, ja w tym okresie zawsze go wspominam. O ile matury już tak bardzo mnie nie zajmują, o tyle wybór przyszłego kierunku studiów, a także związanej z nim profesji logopedy, już tak. W tym „gorącym” dla wielu maturzystów okresie odpowiadam często na skierowane do mnie pytania dotyczące wykonywanej przeze mnie profesji.

Cóż mogę powiedzieć?

Moja rodzina i znajomi często podkreślają, że trochę zazdroszczą mi zarówno tego co robię, jak i tego, że mój entuzjazm i radość z tego, co robię, nigdy nie osłabł. Jest w tym pewnie trochę cech osobniczych (od 2 lat moją pasją jest tango argentyńskie) lecz spróbujmy wymienić, to co składa się na to, iż ten zawód nigdy nie pozostawia człowieka w „bezruchu”. Posłużę się tu listą kompetencji, które powinien posiadać absolwent Europejskiej Klinicznej Specjalizacji Zaburzeń Płynności Mowy. Na samym początku specjalizacji moja mentor powiedziała mi (pewnie już dosłownie nie przytoczę jej słów): „Wydrukuj tę listę, powieś ją nad biurkiem i często na nią spoglądaj”. Listy nie zdjęłam do dnia dzisiejszego i polecam ją wszystkim, którzy zastanawiają się nad zawodem logopedy. A o to, co można na niej między innymi znaleźć:

– podnoś swoje umiejętności,
– monitoruj swoje mocne i słabe strony, by wyznaczać sobie nowe cele,
– analizuj to co robisz,
– patrz krytycznie na to co już zrobiłeś zanim podejmiesz kolejne działanie,
– bądź uczciwy w ocenie swoich dokonań.
Pewnie dotyczy to wielu zawodów, jednak nie zawsze się o tym pamięta.

Cóż mogę dodać. Jeśli to co wymieniłam jest ci bliskie, to pewnie zawód nie dla każdego, ale dla ciebie Trzymam zatem kciuki. Powodzenia. To doskonały wybór!.

Niebezpieczeństwo jednej historii

Niebezpieczeństwo jednej historii

Lekturą obowiązkowa dla wielu osób, z którymi mam przyjemność pracować powinien być (i zwykle jest, bo zadaję je jako zadanie domowe) TED – wystąpienie: ”Niebezpieczeństwo jednej historii” autorstwa Chimamandy Adichie. W swojej historii, ta pochodząca z Nigerii pisarka i opowiadaczka, jak o sobie mówi, doskonale tłumaczy, w jaki sposób styczność z jedna tylko opowieścią dotycząca jakiegoś zjawiska, bądź osoby, nie tylko ogranicza nasze myślenie lecz przede wszystkim jest winna temu, że zbyt szybko oceniamy, szufladkujemy, osadzamy, etykietujemy otaczający nas świat. „Opowieści są ważne” powtarza autorka. „Nie dajmy się im pochłonąć” jednocześnie dodaje. Niestety faktem pozostaje, że często znamy tylko te jedna opowieść i bazujemy wyłącznie na niej. Częściej pewnie ulegamy stereotypom, niż ich osobiście doświadczamy. Bardzo często krzywdzą, upokarzają, bywają też śmieszne, jeśli potrafimy znaleźć dystans, co jednak nie zmienia faktu, że same w sobie są złe. Mam pewne wspólne doświadczenie z autorka. Otóż jako młoda dziewczyna wyjechała na studia do USA. Jej współlokatorka znała tylko jedną opowieść na temat Afryki i przez całe studia patrzyła na nią jak na niezrozumiała istotę, pochodząca ze strasznej biedy i kraju, który w jej przekonaniu wyglądać musiał jak ten znany z dramatycznych przekazów telewizyjnych. A Chimamanda pochodziła z klasy średniej, jej ojciec był profesorem, mama pracowała w administracji, żyło im się dobrze, a w domu mieli zawsze kogoś do pomocy. Koleżanka pozostała jednak wierna swoim opiniom dotyczącym Afryki. Dlaczego? Bo znała tylko tę jedną opowieść na temat ludzi z Czarnego Lądu. Kiedy jako 23 letnia dziewczyna mieszkałam jakiś czas w Paryżu, byłam podobnie oceniana. Nigdy nie zapomnę, gdy rodzice dzieci, którymi się zajmowałam, próbowali tłumaczyć mi co to są mrożonki, w jaki sposób korzysta się z wielu domowych udogodnień, które pomimo oczywistych różnic miedzy zamożnością w Polsce i Francji u nas istniały. Moim francuskim pracodawcom wydawało się niemożliwe, byśmy w dalekim wschodnioeuropejskim, a więc zacofanym kraju mogli je znać.

Terapia narracyjna

Patrząc na osoby, które się jąkają, również zwykle bazujemy na jednej opowieści. Brzmi ona: osoby, które się jąkają maja zawsze problemy z mówieniem, komunikacja, ich pewność siebie jest zaburzona, są nieśmiałe, introwertyczne, zamknięte w sobie. itd. itp. Społeczeństwo zna zazwyczaj tylko tę jedna opowieść dotyczącą jąkania. A osoba, która się jąka, jest częścią tej społeczności, wiec dzieli zarówno te jak i inne przekonania. I tu otwiera się przestrzeń do wspólnej pracy i zmian. To my – terapeuci, używając słów autorki, musimy otworzyć naszym klientom nowe światy. Muszą doświadczyć, poczuć, zrozumieć, że nie ma jednej historii na temat jąkania. Tylko wtedy, gdy uwolnią się od, z gruntu fałszywych stereotypów, poczują, że chociaż czasami doświadczają jąkania, to nie zmienia to faktu, że mogą być doskonałymi mówcami i mogą robić w życiu wszystko o czym marzą, bez oglądania się na to, co na temat jąkania mówi jedna opowieść.

Wczesna interwencja terapeutyczna w jąkaniu

Wczesna interwencja terapeutyczna w jąkaniu

Wczesna interwencja terapeutyczna w jąkaniu

Wakacyjny numer Forum Logopedy poświęcony jest wczesnej interwencji terapeutycznej w jąkaniu. W artykułach gigantyczna dawka wiedzy – od zagadnień teoretycznych po doświadczenia kliniczne. Zespół, z którym miałam przyjemność współtworzyć ten numer jest wyjątkowy (Anna Szerszeńska „Interwencja terapeutyczna w jąkaniu u dzieci”). Zapraszam do lektury .

Link do Facebooka

 

Dzień Świadomości Jąkania

Dzień Świadomości Jąkania

logopeda warszawa

Powszechnie wiadomo, choć prawda ta w obecnych czasach jest niestety zapominana, że nic tak dobrze nie działa na strach i uprzedzenia, jak wiedza.

Tą prawdą kierowali się zapewnie autorzy międzynarodowych dni poświęconych różnorodnym problemom. Taki dzień to w zamierzeniu autorów szansa na to by zwrócić uwagę na pewne zjawiska i podzielić się dostępną wiedzą.
Nowa Encyklopedia Powszechna definiuje wiedzę następująco: „wiedza to ogół wiarygodnych informacji wraz z umiejętnością ich wykorzystywania”. A więc podsumowując, chodzi o to, by wiedza pomagała zmieniać pewne, nie zawsze prawdziwe, przekonania, czego konsekwencją byłaby zmiana przekonań, postaw, a w ślad za tym zachowań.

Jąkanie ma także swój dzień. Otóż corocznie w dniu 22 października ma miejsce Międzynarodowy Dzień Świadomości Jąkania. Obserwując go zarówno od „wewnątrz”, jak i z „zewnątrz”, widzę, że wiele dobrego już zdziałał.
No coż, nie on sam,a le jak mówią „ziarnko do ziarnka …….”

Naukowa wiedza na temat jąkania zaczyna się przebijać, a „ramię w ramię” z nią mają miejsce niezwykłe wydarzenia, jak choćby i to, w którym miałam przyjemność uczestniczyć.

Otóż odbyła się w Krakowie konferencja: Życie z zacięciem” i jak to z dobrymi rzeczami bywa miała kilka odsłon.
Pierwszą z nich była część konferencyjna. Organizatorzy zadbali o to by oddać głoś zarówno naukowcom (będącymi również doskonałymi praktykami), klinicystom,a także osobom jąkającym się.
W ostatniej części miała miejsce oficjalna premiera niezwykłej książki pt : „Życie z zacięciem”. Integralny przewodnik po jąkaniu. Mój kolejny wpis jej właśnie poświęcę,. Nawet nie wiecie, jaka to frajda, gdy znacie osobiście wielu spośród autorów i prosicie o autograf na własnym egzemplarzu.

Atmosfera, co podkreślali uczestnicy była bardzo serdeczna, a ja cieszę się że mogłam być częścią tego wyjątkowego wydarzenia.

Jeżeli o czymś nie wiem, to proszę informujcie. Chętnie rozważę udział.:)

Jesienne szkolenia

Jesienne szkolenia

logopeda warszawa

No cóż. Lato się kończy i nie ma na to rady. I jakoś nie pomagają mi opinie o wyższości czterech pór roku nad niezmiennie ciepłym klimatem. Wiem, co mowie, bo do zimy przekonuję się już bezskutecznie kawał życia. No i nic. Dalej jej nie lubię, wyłączywszy kilka dni w roku na szusowanie na nartach.
Jest jednak coś, co powoduje, że na wrzesień i październik z radością czekam. Jesień będzie obfitowała w szkolenia i konferencje związane z problematyką jąkania, a co za tym idzie będzie to nie tylko okazja, by czegoś nowego się nauczyć i twórczo zainspirować, lecz również okazja do spotkań ze wspaniałymi ludźmi.
Ja zdecydowałam się na trzy spośród nich i pozwólcie, że je krótko – w porządku chronologicznym omówię.

Zaczynam od 5 Międzynarodowej Konferencji Logopedycznej w Chorzowie (5th International Conference Of Logopedics), która odbędzie się w dniach 16-17 września. Z materiałów prasowych organizatorów konferencji: „Nadrzędnym celem wydarzenia jest naukowa dyskusja na temat zaburzeń mowy, a także spotkanie logopedycznej teorii i praktyki. W jej trakcie podejmowane będą rozważania na temat teoretycznych podstaw diagnozy i terapii logopedycznej oraz będą prezentowane najnowsze wyniki badań logopedów, lingwistów i lekarzy” Główne kręgi tematyczne konferencji to:
– naukowe podstawy diagnozy i terapii zaburzeń mowy u dzieci, młodzieży i osób starszych,
– praktyczne metody i narzędzia diagnostyczne w logopedii i ich efektywność,
– metody i techniki terapii logopedycznej i ich efektywność.

Już 2 tygodnie później wezmę udział w warsztatach dotyczących terapii osób jąkających się w nurcie modyfikacji w Skawinie. Od prowadzących (Jagody Tuchowskiej i Lucyny Jankowskiej – Szafarskiej: „Szkolenie obejmuje istotne dla podstawowej tematyki ZAGADNIENIA TEORETYCZNE z obszaru logopedii i psychologii oraz prezentację PRAKTYKI TERAPII JĄKANIA U DZIECI, MŁODZIEŻY I OSÓB DOROSŁYCH OPARTEJ NA PODEJŚCIU CHARLES’A VAN RIPERA.”
Wszystkie i niezbędne informacje znajdziecie na facebooku: Grupa „J” w podejściu Charlesa Van Ripera
A co na deser? 20 października niedaleko Skawiny, bo w Krakowie: konferencja Życie z zacięciem. Jąkanie jako zaburzenie wielowymiarowe. Tu znajdziecie szczegóły:
http://we.pl/aktualnosci/306-zycie-z-zacieciem-konferencja-w-krakowie.html

Jeżeli o czymś nie wiem, to proszę informujcie. Chętnie rozważę udział.:)

Terapia narracyjna

Środa, godzina 16:30 wsiadam do samolotu lecącego do Brukseli. W momencie startu samolot ma już opóźnienie. Wiem, że pociąg do Gandawy z pewnością mi ucieknie. Wysiadam z samolotu, czekam na kolejny pociąg. Po kolejnych dwóch godzinach jestem już na miejscu. Wychodzę z lotniska. Leje jak z cebra. No cóż. W końcu mieszkałam w Brukseli prawie rok. Deszcz. W Belgii normalna sprawa. Pędzę jak na skrzydłach do hotelu. W hotelu czeka na mnie Dafne – serdeczna koleżanka z programu ECSF ( Europejska Kliniczna Specjalizacja Zaburzeń Płynności Mowy ). Pewnie również i jej zawdzięczam to, że przetrwałam tamten rok; wspierałyśmy się, pomagałyśmy sobie, zdarzyło się też którejś z nas wypłakać się.
Minął rok od kiedy widziałyśmy się ostatni raz podczas zajęć w Antwerpii. Obie mamy wrażenie, że upłynęło zaledwie parę miesięcy. Tym razem jesteśmy jednak bardziej wyluzowane. Dokładnie przed rokiem nerwowo przeglądałyśmy notatki i przygotowywałyśmy się do prezentacji Studium Przypadku.
Dafne czeka na mnie z moim ulubionym piwem (La Choufffe 😉 ). Pamiętała :). W Antwerpii ja wychylałam szklaneczkę tego napoju, a Dafne swojej ulubionej Corony (w przeciwieństwie do mnie nie jest zwolenniczką belgijskich piw).

Terapia narracyjna

Idziemy spać. Rano pędzimy na warsztaty dla absolwentów Specjalizacji ECSF – Terapia narracyjna – prowadzone przez Fionę i Mary. Prowadzące pytają każdego z uczestników, dlaczego interesuje się tym podejściem. Odpowiadam, zgodnie z prawdą, że to dzięki mojej coach z okresu specjalizacji – Margaret Leahy. Okazuje się, że u prowadzących było podobnie. Tyle, że xx lat wcześniej.
Istotą terapii narracyjnej jest zrozumienie, że nasze życie utkane jest zarówno z historii, które sami o sobie opowiadamy, jak i tych, które inni o nas opowiadają. Zarówno jedne, jak i drugie wpływają na to, jak myślimy o sobie, swoich możliwościach, czy trudnościach z jakimi się zmagamy. To fantastyczne podejście widzi przeżywane przez osobę problemy, jako samodzielne byty, wyraźnie je od osoby, która ich doświadcza oddzielając. Odnosząc się do osoby, która się jąka, koncentruje się nie na samym problemie lecz daje pacjentowi możliwość podzielenia się swoją osobistą historią jąkania, zidentyfikowania barier komunikacyjnych, a w konsekwencji uświadomienia sobie swoich mocnych stron, umiejętności i możliwości. Podejście narracyjne daje nam – terapeutom szansę poznania niepłynności z perspektywy osoby, która go doświadcza, co jest niezwykle istotne w procesie planowania i terapii i wspólnej pracy, w której to pacjent, a nie terapeuta jest najważniejszy. A to niestety nie przez wszystkie osoby, które pracują z osobami, które się jąkają, jest respektowane. Teorię wszyscy mamy w głowie, Fiona I Mary uczą nas trudnej sztuki prowadzenia terapii. Pracujemy w parach. Koleżanka w roli terapeuty, ja pacjenta. Brechje (z mojego rocznika ECSF) radzi sobie świetnie. Potem kolej na mnie. Po raz kolejny czuję, jak to podejście wpisuje się w moją koncepcję i styl prowadzenia terapii.
Pierwszy dzień warsztatów mija w mgnieniu oka.Wieczór kończymy w doskonałej restauracji o bliskobrzmiącej dla ucha wielu Polaków nazwie BODO. Pytam kelnera o znaczenie tej nazwy. Odpowiada, że to pseudonim właściciela. Hmm. Może to jednak polski trop.
Drugi dzień mija jeszcze szybciej. Doskonałe warsztaty, Doskonale współbrzmią z książką „Terapia jąkania od środka” autorstwa Carolyn Cheasman, Rachel Everard i Sama Simpsona, którą właśnie czytam.Siedzę już w samolocie i choć pękam z radości, że weekend spędzę z rodziną, trochę żałuję, że nie będzie trzeciego dnia.

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden otrzymał z rąk ustępującego prezydenta Baracka Obamy Medal Wolności, najwyższe cywilne odznaczenie w tym kraju. Wyróżnienie to było przypieczętowaniem wielu lat niezwykle dobrej służby publicznej, a także docenieniem osobistych przymiotów laureata. Joe Biden, do niedawna druga najważniejsza osoba w Stanach Zjednoczonych, to człowiek wyjątkowy. Już w wieku 29 lat został jednym z najmłodszych senatorów. W senacie spędził wiele lat ( 37 J), by w końcu stanąć u boku amerykańskiego prezydenta.

Dlaczego o nim piszę? Joe Biden wybitny mąż stanu, polityk, mówca to także osoba, której nie obce jest jąkanie. Od lat dzieli się swoim doświadczeniem z innymi osobami, które również się jąkają,. Często powtarza, że choć czasami Bóg obdarza ludzi jąkaniem, nie można pozwolić na to, by jąkanie przeszkadzało ludziom w realizacji życiowych planów i marzeń. Joe Biden od wielu lat aktywnie wspiera amerykańskie organizacje zajmujące się jąkaniem. W 2015 wysłał niezwykle piękny list do Stuttering Foundation of America

Pisał w nim :

Gdybym mógł udzielić jednej rady wszystkim, którzy zmagają się z jąkaniem, to brzmiała by ona następująco:

Kiedy poświecisz się celowi i przetrwasz w obliczu trudności, odkryjesz nową siłę i umiejętności, które pomogą ci przezwyciężyć nie tylko tę próbę, ale tez przyszłe które postawi przed tobą życie. Obiecuję ci – nie masz czego się wstydzić, a mnóstwo powodów do dumy.

Od siebie dodam tylko jedno. Zazdroszczę wszystkim, którzy osobiście znają pana Bidena.

Mit płynności

Dość powszechny jest mit, że ludzie mówią albo płynnie albo się jąkają, co dla wielu oznacza, że Ci pierwsi mówią dobrze, czyli nie mają problemów z komunikacją a Ci drudzy nie, czyli problemy z komunikacją posiadają. Ten fałszywy mit robi wiele złego, a my – terapeuci jąkania- niestrudzenie musimy cały czas edukować, informować i zmieniać te nieprawdziwe przekazy.

Swojego czasu zadałam jedno pytanie swoim znajomym, rodzicom moich pacjentów i samym pacjentom: „Co to znaczy dobrze mówić? Najczęściej słyszałam: być elokwentnym, mieć dobrą dykcję, mieć bogate słownictwo, mówić zrozumiale, mówić na temat, mówić tak, aby zachęcić do słuchania. O tym, że dobry mówca, to osoba wolna od jąkania, usłyszałam wyłącznie od niektórych (!) jąkających się osób.

No więc, jak to naprawdę jest. Moi pacjenci zarówno ci mali, jak i „duzi” znają zasady dobrej komunikacji i tego jak być zarówno dobrym mówcą, jak i słuchaczem. Wiedzą i czują, że dobre mówienie ma niewiele wspólnego z „byciem płynnym”, co pomaga im docenić własne kompetencje i umiejętności.

Boże Narodzenie to czas wielu spotkań, z rodziną i znajomymi. Dla wielu pacjentów okazja do rozmów i dyskusji. Kiedy w zaciszu gabinetu przygotowywaliśmy się na te wyzwania narodził się pewien pomysł, który w kilku rodzinach miał w tym roku już drugą edycję. Inspiracją był dla mnie mój wujek Cześ – brat Babci, który na zjazdach rodzinnych wyciągał notesik i serwował zebranym doskonałe żarty. Nota bene ciekawa jestem, czy rozładowywał nimi stres swoich pacjentów, którzy zasiadali u niego na fotelu stomatologicznym.

Wspólnie wpadliśmy na to, by przygotować i przeprowadzić konkurs na „Najlepiej opowiedziany żart lub anegdotę” .Już samo przygotowanie tej świątecznej atrakcji, wiązało się z niełatwymi zadaniami. Należało opracować regulamin konkursu, wykonać telefony do ewentualnych uczestników (ustaliliśmy, że panuje pełna dobrowolność), a także się do niego przygotować.

Zanim jednak ów konkurs zagościł w rodzinach, próbowaliśmy swoich sił na spotkaniu grupowym. W zawody stanęło 8 zawodników. Ja też, z anegdotą. Zajęłam miejsce tuż za podium, z czego jestem bardzo dumna, bo zawsze na początku, gdy mam coś publicznie powiedzieć bardzo się spinam i dopiero po chwili czuję się swobodnie.

Cóż więcej mogę dodać. Świetnie się bawiliśmy, a konkursową anegdotę podaję poniżej.

mit o jąkaniu

Anegdota dla „poliglotów”

Przed kilkoma laty zadzwoniła do mnie przyjaciółka, z którą nie widziałyśmy się kilka miesięcy. Na pytanie: co nowego u Ciebie?, odpowiedziałam, że mam kota. Koleżanka zapytała więc jak mój nowy domownik się nazywa. Odpowiedziałam, że trafił do nas z już nadanym imieniem: „Dumai”. Koleżanka zadała pytanie po raz kolejny. Powtórnie odpowiedziałam. Koleżanka była jednak wyraźnie zniecierpliwiona i stanowczo powiedziała „Nie wygłupiaj się i nie każ mi zgadywać!”

Wtedy dotarło do mnie, że choć przyjaciółka od przeszło 20 lat mieszka w Polsce, to jednak imię mojego kota, odniosła do swojego ojczystego języka, jakim jest język rosyjski i cały czas w moich odpowiedziach słyszała zachętę do tego by myśleć i samodzielnie wykoncypować imię naszego nowego podopiecznego.